Chorowanie jest do bani. Pewnie każdy z nas doświadczył uczucia wielkiego pragnienia powrotu do zdrowia mając wysoką gorączkę czy grypę jelitową. W czasie choroby (paskudnego glejaka) MNM zadziało się wiele niezwykłych, dobrych, wzruszających, dodających skrzydeł wydarzeń. Były one naszym udziałem, ale to nie choroba je spowodowała. To Bóg, który wkroczył w nią wyciska z niej tyle DOBRA, ile się da, ile mu na to pozwalam ja czy inni. Skoro się już- ta choroba- zdarzyła, chce w nią wejść. Jak we wszystko, co dzieje się w naszym życiu. Dla Boga każda sekunda, czy to podczas cierpienia (którego On sam nie zsyła) czy radosnego uniesienia, dobra jest, by do naszego życia przyjść. Tak się jednak składa, że podczas cierpienia łatwiej się nam na Niego otworzyć. Dlatego efekty są wtedy bardziej „spektakularne”.
Ostatnie dni mijają wokół naszych CIAŁ. Kilkanaście, a może i kilkadziesiąt, swędzących ukąszeń komarów na małych ciałach Dzieci. Rozpalone gorączką jak piec ciało Pierworodnego, a od wczoraj także Ostatniorodnego. Popsuta klimatyzacja, która od kilku dni (za sprawą Dobrych Ludzi, którzy postanowili ułatwić nam przetrwanie lata na poddaszu) ratowała nam humory za sprawą ochłody ciał. Post mojego ciała, by móc świętować w piątek Oktawę Bożego Ciała. Ciała chorych Dzieci, które domagają się ciała zdrowej mamy lub ciała zdrowego taty, którego w takiej kondycji jednak nie mają przy sobie. Chore komórki rakowe niszczą ciało MNM.
Radzimy sobie jak Umiemy. Ukąszenia traktujemy olejkiem herbacianym. Gorączkę zbijamy syropami. Włączamy wiatrak i czekamy na serwis klimatyzacji. Czekamy poszcząc z tęsknotą za Bogiem. Robimy poranną toaletę Taty z Ostatniorodnym w nosidle na plecach czy karmimy równocześnie ssaka i Tatę. Ostatecznie największą pomocą jest łaska od Boga.
Bóg zamknął się w ciele. Jego Ciało jest zdrowe. Nie znaczy to, że nie doświadczyło cierpienia. Zaznało bólu jak nikt nigdy. Bóg Zmartwychwstał w Ciele i żyje, tam dokąd idziemy, właśnie w Ciele. My jesteśmy Jego członkami będąc w Kościele. A skoro tak, to nasze ciała są zdrowe. Mamy przecież udział w Zmartwychwstaniu! Nie doświadczamy jednak jeszcze go w pełni tu na ziemi. Ale TAM nasze ciała będą zdrowe. Nie tylko dusza jest dla Boga ważna.
Nasze ciała (i dusze oczywiście) są zbawione. Już i jeszcze nie. Tajemnica.
Dbajmy o nasze ciała (i dusze)!
Obraz Sasin Tipchai z Pixabay