Mam w głowie zdanie, które gdzieś dawno temu usłyszałam, a które podobno wypowiedziała jedna ze znanych osób: „Wiara to łaska”. Jest to osoba niewierząca i chodziło, jak to zapamiętałam, o to, że ta osoba nie wierzy, bo łaski nie otrzymała. „Ona nic nie robi i chce otrzymać łaskę?”- bulwersowałam się kiedyś. Dziś nie oceniam. Bo łaska rzeczywiście jest czymś zupełnie za darmo otrzymywanym.
Czy jednak nic nie mogę zrobić, by tą łaskę otrzymać? Czy mam być bierna?
Siła wspólnoty
Tego tekstu nie byłoby, gdyby nie wspólnota. A może Pan Bóg przyszedłby ze swoją Dobrą Nowiną w inny sposób? Tak czy siak tym razem naszym kanałem komunikacji okazało się spotkanie wspólnotowe. Dzieliliśmy się październikowymi Ewangeliami, które wiele mówiły o wierze. Nie chciało mi się wysilać. Miałam dużą pokusę, by nie mówić nic. Nie zastanawiać się. Posłuchać tylko. Posłuchałam. A na końcu powiedziałam o tym, co wzięłam od innych. Ułożyło mi się, bo przecież:
Wiara rodzi się z tego, co się słyszy… (Rz 10, 17)
Nie wiem czym wiara dokładnie jest. Być może dla każdego jest czymś innym. Po spotkaniu wiem jednak co zrobić, by wiarę dostać. A raczej być gotowym na to, by ją przyjąć. Bo to, że Pan Bóg chce dać ją każdemu, nie mam wątpliwości. Nie każdy jednak ma serce z podatnym gruntem.
Cztery nogi
Co zrobić, by ten grunt dobrze przygotować? Po spotkaniu przyszedł mi do głowy obraz stołu. Jego blat, to relacja z Panem Bogiem, na której może On zaserwować nam wyborne danie. Może nam dać łaskę wiary, której my sami przyrządzić sobie nie możemy.
Potrafimy jednak, z Duchem Świętym oczywiście, postawić nogi pod ten blat. By talerz łaski się nie zsunął potrzebujemy czterech nóg. Na jednej czy dwóch stół nie będzie spełniał swojej funkcji. Zawali się, a jedzenie pójdzie na zmarnowanie. No chyba, że zadbamy o czystą podłogę, ale tymczasem nie idźmy w tym kierunku 😉 . Na trzech nogach jest już lepiej, ale bywa że jego stabilność nie jest najlepsza. Przekonałam się o tym, kiedy nasz trzynożny stół przewrócił się na Ostatniorodnego (oczywiście nie bez jego winy, ale jednak przy czterech nogach byłoby trudniej), którego nos po zderzeniu nie wyglądał najlepiej. Na czterech nogach stół wydaje się spełniać swoją funkcję. Oczywiście, jeśli nóg będzie więcej, prawdopodobieństwo jego przewrócenia zbliża się do zera. Minimum jednak to cztery nogi, o których dziś chcę napisać.
Pokora jak u sługi (Łk 17, 5-10), wdzięczność jak u uzdrowionego (Łk 17, 11-19), wytrwałość jak u wdowy (Łk 18, 1-8), skrucha jak u celnika (Łk 18, 9-14) *. To te cztery nogi, na których tworzy się blat relacji z Bogiem. Prosta ścieżka, na którą mam wpływ. Nogi, które mogę postawić.
Wiara rzeczywiście nie jest czymś, co możemy sobie „zrobić”. Nawet zwrot „wzrastanie w wierze” uważam za wątpliwy. Mogę wzrastać w pokorze, we wdzięczności, w wytrwałości, w skrusze (i w innych cechach, o których mówi Słowo Boże), a wzrost wiary przyjdzie jako konsekwencja. Czyli nie mam być bierna, ale swój wysiłek powinnam skierować na inne pola, by wiarę otrzymać.
Dobra Nowina na dziś
To oczywiście jedna z wielu dróg, by wiara miała szansę się we mnie zakorzenić i rosnąć. Nie chcę ograniczać Boga, bo On jest poza granicami mojej ludzkiej, słabej logiki. On może dać wiarę komuś, kto jej zupełnie nie szuka. Może tak przygotować serce, że ta osoba nawet nie będzie wiedziała, że takie serce ma.
Stół to obraz, który Bóg mi podsuwa. To droga dla mnie, na którą zaprasza mnie Pan. POKORA, WDZIĘCZNOŚĆ, WYTRWAŁOŚĆ, SKRUCHA. Postawić stół, na którym Bóg ułoży mi przepyszne (jak to zwykł mówić Pierworodny) danie, bo przecież On niezjadliwych rzeczy nie gotuje. I to w dodatku takie, które będę mogła skonsumować z innymi. Dzieląc się, by się pomnożyło. Bóg tak właśnie działa!
Dobra Nowina dla mnie na dziś i każdy kolejny dzień. I być może dla Ciebie!
* Dziękuję Osobie, która zwróciła na to uwagę układając podpowiedzi do dzielenia oraz wszystkim Dzielącym się na spotkaniu!
Obraz rawpixel z Pixabay