Dziś. W dzień, w którym patrzę na Krzyż, a potem w grób. Bo gdzie indziej kierować wzrok w piątek? W poście, który nie wychodzi.
W krzyku, którego nie powinno być. W przestraszonych oczach. Nie tylko moich. W płaczu. Kiedy szczegóły wyprowadzają z równowagi. Także tej fizycznej. W histeriach dzieci, których emocje są nie do uniesienia przez samotnego rodzica. W rzeczywistości, w której nie można przegadać spraw ze współmałżonkiem. Żeby podjąć decyzję. Żeby wychować. Żeby po ludzku zrzucić z barków i serca emocje, których nieść nie trzeba. W samotności.
W ludziach, którzy byli, a teraz ich nie ma. Z różnych powodów. Albo są na inny sposób. W szeptach, a często krzykach, które podpowiadają żal, rozczarowanie, rozpamiętywanie, nieprzebaczenie. W ludziach, którzy cierpliwie trwają. W przestrzeni duchowej, podobno bardziej realnej niż ta fizyczna.
W czułości Taty, której nie widać, nie słychać, nie czuć… Ukrytej, bo może oczy, uszy, nos nie chcą się otworzyć.
W Słowie Bożym odkładanym na późną noc. W wymęczonej modlitwie. Lub jej braku. Przez ściskany bez słów różaniec, który na spółkę z bezsilnością oddaną Niebu stają się modlitwą.
Kiedy wymiana żarówki przybiera kształt wyzwania. Nie tylko tej w aucie. Podobnie jak zakupy, mechanika samochodowa, mysz w piwnicy, przybicie gwoździa… Nie zawsze przez brak umiejętności, choć często tak, ale przez poczucie, że nie tak to powinno wyglądać.
Przez puste półki w szafie. Przez ubrania, które czekają w pudłach na wywiezienie. Żeby służyć teraz innym.
W dzieciach, którym brakuje taty. We wdowieństwie, które tęskni.
W pustych obietnicach. Usłyszanych. I wypowiedzianych. W milczeniu. Oddaleniu. Wycofaniu. W doskonałym nierozumieniu.Tam przedtem. Gdzieś potem. Tu i teraz. Nad grobem, po którym łażą robale. Czekając na niedzielę zmartwychwstania.
BĄDŹ, BOŻE, UWIELBIONY…
Cicho. Bez przekonania. Bez wykrzyknika. Wbrew temu, co podpowiada rozum. Tylko rozum oświecony wiarą* uwielbia.
BĄDŹ, BOŻE, UWIELBIONY…
* stwierdzenie, które wbiło mi się w serce po niedzielnym kazaniu
P.S. Modlę się za Was, za tych, którzy odnajdują się choć w jakiejś małej części tej modlitwy. Wytrwajmy!
Obraz Pezibear z Pixabay
Dziekuje.
Jestem
Pamiętam
Dziękuję
Kasiu, myślę o Tobie, o Was, noszę w sercu. I oddaję najlepszemu Tacie.
Gdzieś tam w oddali i ja pamiętam… Nie umiem, wręcz nie chce pojmować jak to mogłoby być… Po prostu współczuje i ślę modlitwę do niebios o SŁOŃCE dla Waszej Trójeczki…. Gorące uściski ????
Pamiętam … +