Tak, tak! Ten od „Pitbulla” czy „Botoksu”. Lubię słuchać historii różnych ludzi. Wywiady są jakimś wyrywkiem życia, ale często niezwykle mnie inspirują, otwierają oczy, poszerzają horyzont, uczą nieoceniania i niewkładania ludzi do szufladek. Tak było wczoraj. Odpaliłam wywiad, który stał się inspiracją do napisania tego tekstu, nie wiedząc nawet jak ten znany, choć kontrowersyjny reżyser wygląda. I nie będąc przekonana czy dotrwam do końca godzinnego wywiadu. Nie znam zupełnie filmów tego reżysera, bo to nie moje klimaty, a jednak tak się stało, że usłyszałam opowieść tego podziaranego gościa. I wcale tego nie żałuję.
Posłuchajcie, a raczej przeczytajcie, więc i Wy, jeśli macie ochotę 🙂 .
Świadectwo
Chyba już się kiedyś do tego przyznawałam, a jeśli nie to właśnie to robię, że mówienie o wierze wprost i bez skrępowania, jakiegoś wbrew logice (bo przecież Bóg jest dla mnie najważniejszy na świecie), jest dla mnie olbrzymim wyzwaniem. Wśród ludzi, którzy nie wierzą, a tym bardziej są nastawieni wrogo/buntowniczo/nieprzyjaźnie/… świadczenie, przyznawanie się do wiary nie jest dla mnie naturalnym odruchem, potrzebą serca, a raczej wciąż bardziej jakimś przymusem, powinnością.
Dlatego tam mocnym dla mnie wsparciem, a przede wszystkim wzorem był w tym temacie MNM. On nie miał oporu, żeby z kolegami magazynierami (wierzącymi, ale przede wszystkim tymi zupełnie z drugiej strony barykady) porozmawiać o tym, że czekamy z seksem do ślubu, że nie mieszkamy jeszcze (przed ślubem), o zgrozo!, razem, że jesteśmy we wspólnocie,…
Uwielbiam patrzeć i przebywać właśnie z takimi ludźmi. Prawdziwymi, pokornymi, odważnymi.
We wspomnianym wywiadzie* Patryk Vega opowiedział o swojej ubiegłorocznej przemianie. Na początku używał słowa duchowość. Oho, pewnie jakieś buddyjskie lub przynajmniej wschodnie oświecenie- pomyślałam w pierwszej chwili. Nie znam człowieka, ale kaliber filmów, które robi mniej więcej kojarzę. I język używany tam też 😉 . A tu się okazało, że katolik on. A czym mnie jeszcze bardziej zaskoczył, to mający stałego kierownika duchownego (kapelana policyjnego 😉 ), co uważam jest zawsze bardzo pomocną i ważną sprawą, a przy nawróceniu nagłym, kiedy mija moment mocnego doświadczenia łaski, jest, moim zdaniem, niezbędne.
Strategiczny kwadrans
Ujęło mnie też to, jak Patryk Vega opowiadał o mechanizmie uzależnienia. Z alkoholu, z którego zrezygnował, przeniósł się na pieniądze. Zauważając to u siebie, chce temu przeciwdziałać. Lamborghini sprzedaje, a zakupy ubraniowe ma zamiar robić dwa razy w roku.
„[…] w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.” (Łk 15, 7). Autentycznie się ucieszyłam! I jednocześnie dostałam coś. Nową nadzieję.
Szaleje on w domu, bawiąc się z dziećmi, a z żoną nie miał nigdy tak dobrej relacji, jak przyznał. Zapewne jeszcze wiele walk przed nim, jak przed każdym z nas, ale pierwszy, ten najważniejszy krok wykonany. A co jeszcze ważniejsze jest ktoś (mam tu na myśli kierownika duchowego), kto go na tej drodze podtrzymuje.
I jest modlitwa, która też jest dla niego podporą. Uderzyło mnie i wzruszyło, że codziennie czyta Słowo Boże, a na modlitwę poświęca przynajmniej godzinę dziennie (robiąc trzy filmy rocznie, mając rodzinę, …)!
Masz czas na choćby strategiczny kwadrans w ciągu doby?
Nie przyspieszaj!
Nie każda historia musi być tak trudna, żeby dojść do miejsca, w którym na serio zacznie się budować relację z Bogiem. Ale z pewnością każdy z nas doświadczył tego, że chciałby coś już, natychmiast. A tu ni widu, ni słychu. No przecież chcę wierzyć. Chcę to czy tamto, ale nie umiem. I nie będziesz umiał! Bo to łaska, na którą tylko i aż potrzebujesz się otworzyć. A często, pewnie zawsze, potrzebujesz cierpliwie poczekać. Co nie znaczy nic nie robić.
Zanim Patryk Vega zaczął nazywać się katolikiem i być w dodatku wierzącym, jak się wydaje, doświadczył wiele trudu, smutku. Cierpienia po prostu. Wywiad okazał się doskonałą ilustracją pierwszego czytania z tego dnia (Jr 8, 1-17). Zrozumiałam to po odsłuchaniu komentarza**. Czytanie nic o żałobie nie mówiło, a tu ksiądz zaczyna parafrazując: „Mam czasem pokusę, żeby osobom doświadczającym jakiegoś bólu, np. żałoby (i słuch mi się natychmiast wyostrzył, i oczy otworzyły, choć był wieczór- przyp. mój) powiedzieć, już teraz powiedzieć, o etapach żałoby i koniecznie powiedzieć o etapie ukojenia, i że ten ból minie. To jest pokusa, bo jak człowiek jest w wielkim bólu, to mówienie mu, że to minie jest wręcz raniące. Mam pokusę, żeby przyspieszać pewne etapy.”
Nie przyspieszaj etapów żałoby i miej cierpliwość do historii życia (własnego czy kogoś innego)!
Niemożliwe? Wzrok w Jezusa!
W trakcie oglądania wywiadu przyszedł do mnie cotygodniowy wspólnotowy mail na dobry tydzień. Przeczytałam go po skończeniu wywiadu i to tym razem był komentarz do Ewangelii z dnia. Spiął mi się wtedy ten tekst w całość:
Kiedy Piotr rozpoznaje Jezusa, chce go naśladować w tej dziwnej wędrówce. Wie, że po wodzie chodzić nie można, ale ostatecznie bardziej ufa Jezusowi niż własnemu doświadczeniu. Wychodzi z łodzi i idzie po wodzie. Ważny jest kierunek jego kroków i wzrok utkwiony w Jezusa, który umożliwia czynienie rzeczy po ludzku niemożliwych. ***
Ta historia, świadectwo Patryka Vegi, uczy mnie cierpliwego czekania i nie przyspieszania, mobilizuje do modlitwy codziennej nie odbębnianej w pięć minut (widzę jak bardzo jej zaniedbywanie wpływa na moją codzienność), i przypomina, że niemożliwe dla Boga nie istnieje (Łk 1, 37)!
* Vega: Żałuję, że zrobiłem „Politykę”. Sprzedaję Lambo i będę ascetą jak Jobs. | Imponderabilia #88
** https://pl.aleteia.org/daily-prayer/poniedzialek-3-sierpnia-2020/medytacja-dnia-1/
*** #PierwszeŚwiatło | 3 sierpnia 2020
P.S. A jeżeli macie dzieci, to w kontekście puenty, że niemożliwe nie istnieje polecam przefajną (także dla rodzica) bajkę „Sing”. Mama świnek, z racji mojej osobistej historii rządzi i daje mi wiarę w niemożliwe 🙂
// zdjęcie główne YouTube