Takie wpisy są mi (także) potrzebne. Równolegle z naszym życiem wywróconym i naznaczonym chorobą MNM toczy się życie, nazwijmy go, zwyczajne. Wiem, że przynajmniej jedna Osoba tym wpisem się zainteresuje, więc zdecydowałam się nie odpowiadać Jej prywatnie, tylko puścić odpowiedź na Jej pytanie w świat 🙂 .
Nasza dorosła (minimalistyczna) domowa biblioteczka została kiedyś zredukowana do dwóch półek na regale. Jestem typem, który książkę czyta raz i już (raczej) nigdy do niej nie wraca. Co najwyżej w myślach. Wyjątek stanowi literatura z przepisami kuchennymi. Dlatego zdecydowaliśmy się ten nasz zbiór literatury wszelakiej odchudzić. Po pierwsze po to, żeby zyskać więcej przestrzeni życiowej, na naszej małej powierzchni. Po drugie, by nie trzeba było tracić czasu na ścieranie kurzy. A po trzecie, żeby mieć to, co jest nam potrzebne i z czego korzystamy lub chcielibyśmy skorzystać, jak tylko pojawi się taka możliwość. I dobrze mi z tym. Lżej. Tak mam 😉 . Absolutnie szanuję jednak tych, którzy chcą mieć dużą domową bibliotekę traktując ją jako „duszę” domu lub z każdego innego powodu.
Książki dziecięce zajmują na naszym regale cztery półki. Nie przeszkadza mi to, bo z większości korzystamy. Potrzeba jednak nieco porządku, by pozbyć się (czyli oddać w dobre ręce) tych, które wyszły z użycia. Korzystamy również z zasobów biblioteki publicznej. Niestety w naszej nie znaleźliśmy zbyt dużo pozycji z kategorii Religijne, ale dwie u nas się sprawdziły. Jedna o Mszy Świętej. Druga o śmierci. Świecka książka, ale kiedyś stała się dla nas dużą pomocą do rozmów na ten temat.
Dziś chcę podzielić się tym, co mamy w domu i czytamy w tematyce religijnej. Wybaczcie za czasem nieostre zdjęcia, ale robiłam je w luce czasowej 😉 . Chciałabym, żebyśmy się wzajemnie zainspirowali, więc jeśli zechcecie podzielić się swoimi hitami, będzie mi bardzo miło. Książki podzieliłam na cztery kategorie. Przypomnę, że w domu mam już za niedługo 2- i 5-latka. Oboje książki uwielbiają, choć z różnym natężeniem i różne treści są dla nich interesujące. Pierworodny potrafi już słuchać długie czytanki, a Ostatniorodny skupia się bardziej na obrazkach. Oboje jednak, każdy zgodnie ze swoimi możliwościami intelektualno-poznawczo-jakimiś, mają styczność z tą tematyką, co uważam za dobre i wartościowe.
Kategoria I. Otwieramy okienka i dotykamy.
Biblia. Odkryj, co jest w środku.
Dla Młodszych i Starszych. Jest trochę tekstu i też dużo obrazków. Jeśli Maluch lubi okienka, to uważam, że jest to dobry wybór. Odkrywanie pająka, gęsi pod sianem czy pisklaka pod jajkiem może wywołać zainteresowanie i uśmiech.
Książka zawiera trzynaście historii ze Starego i Nowego Testamentu, które mogą pomóc rodzicowi zacząć przygodę pt. „Biblia i Maluch”.
Zaginiona owieczka
To też świetna pozycja dla dziecka, zarówno tego mniejszego, jak i większego, bo zawiera na każdej stronie krótki tekst. Już niemowlak może się nią zainteresować, bo na każdej stronie jest możliwość dotknięcia czy zobaczenia pewnych szczegółów, które mogą w dziecku wzbudzić zainteresowanie.
Dotykamy delikatną zieloną trawę, widzimy połyskujący staw, jeździmy palcem po kamienistej drodze, dotykamy futra niedźwiedzia i wełny owcy.
Biblia odbierana każdym zmysłem. A co! 😉
Z tej serii jest więcej książeczek.
Kategoria II. Naklejamy i łączymy kropki.
Wielka Biblijna KSIĄŻKA z naklejkami
Chwilę czekała na swój złoty moment kurząc się na półce. Pewnego dnia jednak zaczęła być z nami obecna każdego wieczoru. Jest w niej tekst, oczywiście ilustracje i dużo naklejek, więc jeśli Twój Maluch uwielbia naklejać, to może okazać się i w Waszym domu hitem.
Must have Małych Katolickich Naklejkowców.
Msza Święta. Książeczka z naklejkami
Podoba się zarówno mi, jak i Pierworodnemu. W bardzo przystępny sposób wyjaśnia najważniejsze momenty Eucharystii. Jeśli zabieramy Malucha na Mszę Świętą to ta książeczka bardzo ułatwia opowiedzenie Malcowi o tym, co tam się dzieje.
Jest krótki opis i duże ilustracje, które wymagają uzupełnienia pustych miejsc naklejkami.Przez kilka tygodni, przed każdą niedzielną Mszą Świętą zajmowaliśmy się jedną stroną w domu. Potem, w kościele, szukaliśmy z Pierworodnym prawdziwych przedmiotów, które w książce były przedstawione na naklejkach.
Poznaję Biblię. Wielkanoc.
W ostatnim Wielkim Poście wspomagaliśmy się m.in. tą książeczką z łamigłówkami, zgadywankami i naklejkami.
Pierworodnemu bardzo się podobało, a mi pomagało wprowadzać go w tematykę Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa w ciekawy sposób. Oczywiście Ostatniorodny również nam towarzyszył słuchając, oglądając i naklejając.
Moja Biblia. Kropka do kropki. Arka Noego.
Seria książeczek, która opowiada króciutkim tekstem i ilustracjami jedną historię. My mamy o Arce Noego i czeka jeszcze na swoją kolej, ale Pierworodny wyraził swoje nią zainteresowanie.
Ciekawość dziecka może wzbudzić łączenie kropek, dzięki czemu ma możliwość wzięcia udziału w stworzeniu ilustracji oraz oczywiście naklejki, naklejki, naklejki 🙂 .
Kategoria III. Szukamy szczegółów
Historia o WIELKIEJ NOCY. Poszukaj i znajdź.
To druga z pozycji książkowych, która pomagała mi opowiadać o historiach okołowielkanocnych. Krótkie teksty plus szczegóły, które dziecko ma znaleźć na obrazku głównym ciekawiły moich Chłopców.
Obrazki inspirują, by na te trudne tematy z Maluchem rozmawiać, wyjaśniać, odpowiadać na Jego pytania.
Dodatkowym autem, który sprawiał, ze chętnie po nią sięgaliśmy, a szczególnie Ostatniorodny, były kotki i pieski na prawie każdej stronie 🙂 .
Poszukaj i znajdź. BIBLIA malucha.
Jeśli Wasze dziecko lubi wyszukiwać detale na wielokolorowych i zawierających dużo szczegółów stronach, to jest to dobry pomysł. U nas nie do końca się sprawdziło, choć był czas, że z niej korzystaliśmy.
Jeżeli są tu mali fani małpek, to książeczka może się okazać strzałem w dziesiątkę. Na każdej stronie ukryła się małpka z bananem, którą trzeba wypatrzeć, czasami wytężając porządnie wzrok.
BIBLIA w obrazkach
Narysowana specyficznym stylem i sama nie wiem czy mi się podoba czy nie. Raczej jestem na tak. Są historie ze Starego i Nowego Testamentu, trochę tekstu i wiele szczegółów, którymi można zaciekawić Małego Czytelnika.
Dodatkowo na każdej stronie są chmurki z krótki tekstami jak: „Odwagi, jeszcze trochę!” (robaka toczącego kamień obok Izraelitów idących na pustyni) czy „Ciągnij! Dzięki Ci Jezu!” (Szymon wyciągający wielką ilość ryb w sieci).
Kategoria IV. Czytamy i oglądamy.
Aniele Boży
Raczej dla Maluchów. Moim zdaniem nie jest pięknie wydana (nie podobają mi się obrazki), ale moi Chłopcy bardzo ją lubią i korzystamy z niej niemal codziennie na modlitwie. Nie protestuję, bo Oni przecież mogą mieć inny gust niż ja. No trudno 😉 . Najważniejsze, że pomaga Im się modlić.
Hitem jest ostatnia strona ze słowami: „i zaprowadź mnie do żywota wiecznego”, na której są dzieci z balonikami. Oboje (Pierworodny z Ostatniorodnym) podnoszą wtedy ręce (sami z siebie zaczęli to robić, o ile mnie pamięć nie myli) do góry uśmiechając się i mówiąc: „Do góry. Do Nieba” i mamy okazję porozmawiać o Niebie. Choć Pierworodny nadal upiera się, że nie chce iść do Nieba.
Z Jezusem przez Biblię
Był taki moment, kiedy zaczęłam myśleć o jakiejś porządnej, czyli ciekawej, Biblii dla Pierworodnego. Miał wtedy skończone 2-latka (lub trzy- trudno mi to zlokalizować w swojej pamięci 😉 ). Mieliśmy już jakieś pozycje religijne, ale „nie chwytały”. I stało się tak, że niedługo po pojawieniu się tych myśli wygrałam w naszym lokalnym radiu katolickim konkurs dostając w prezencie Biblię, którą bardzo polecam. Jest tam sporo tekstu, który w tym czasie nie był jeszcze przyswajalny dla Syna. Jest jednak, moim zdaniem, świetnie skomponowany. Niemal każdy tekst, także starotestamentalny, prowadzi Młodego Czytelnika lub Słuchacza do informacji o Ratowniku, który nas uratuje (w Starym Testamencie) lub już uratował (w Nowym Testamencie).
Jako 2-latek, choć zdaje się, że nie od razu, Syn oglądał przepiękne ilustracje, których jest dużo i które inspirują Rodzica lub kogoś, kto czyta, do snucia opowieści. Książkę czasami trzeba trzymać w pionie, a czasami w poziomie, co uważam może dodatkowo zainteresować Malucha i tego mniejszego, i większego.
Podsumowując myślę, że jest to pozycja raczej dla starszych niż młodszych dzieci (miękkie kartki i więcej niż mniej tekstu), ale tak czy siak warto ją mieć w swojej domowej biblioteczce, bo prawdopodobnie prędzej czy później się przyda. Wiele stron, na wiele wieczorów, jeśli Wasz Maluch się nią zainteresuje.
Poznaję Biblię. Gra memory.
Nie jest to stricte książka, ale uważam ją za świetną kontynuację czytania. Raczej dla Starszaków. Pierworodny dostał ją ode mnie w prezencie, ale nie zainteresował się nią jeszcze. Ja uważam ją za fantastyczny pomysł do „nauki” przez zabawę, ale nie ja tu rządzę. Nic na siłę 🙂 . Czekamy na odpowiedni czas, który nadejdzie lub nie.
Gra zawiera 40 kart z różnymi postaciami. Typowa gra memory, którą można wykorzystać do choćby opowiadania historii czy na początku po prostu do wspólnego spędzenia czasu.
TOP 5
Poprosiłam Pierworodnego (5 lat) o wybranie z tego zbioru kilku, które Mu się najbardziej podobają. Poniżej zestawienie. Górą naklejki, a tuż za nimi wyszukiwanie 🙂 .
Z mojego punktu widzenia wygrywa Wielka Biblijna książka z naklejkami. To od niej zaczęła się fascynacja książeczkami religijnymi u Pierworodnego.
To co, zainspirujemy się wzajemnie? Z całą pewnością ten nasz (mały) zbiór nie wyczerpuje zasobów świetnych książek religijnych, które są dostępne. Jeśli macie w swoich religijnych biblioteczkach Boże książeczki dla dzieci, to byłoby super, gdybyście wrzucili w komentarzu pod wpisem lub na fb zdjęcie z tytułem i ewentualnie krótkim opisem.
Tymczasem pozdrawiam Was znad koktajlu malinowo-buraczanego delektując się błogą ciszą (no i właśnie zadzwonił domofon obwieszczający powrót Ostatniorodnego ze spaceru) i łapiąc promienie słońca zza okna. Dobrego czasu z książkami i dziećmi lub bez 😉 .
O, ta o Mszy – weźmiemy pod uwagę :).
Naszym hitem są Opowieści Biblijne Katherine Sully.
https://www.taniaksiazka.pl/opowiesci-biblijne-katherine-sully-p-433810.html
Historie ze Starego Testamentu opowiedziane bez pomijania trudnych faktów, ale w sposób przyjazny dla dzieci. Opowieści z jednej strony nie są króciutkie, każda z nich ma po 20 stron, co jest plusem dla starszaków. Z drugiej strony nie jest tak, że dużo tego tekstu mamy na jednej stronie. Jest on równomiernie i dynamicznie (nie ma ściany tekstu) rozłożony po tych 20 stronach. Także maluchom dość łatwo słuchać, bo kartki w związku z tym przewraca się w miarę szybko. A mają na co patrzeć, bo książka jest przepięknie zilustrowana, z ciekawymi dla młodszych szczegółami.
A co lubię najbardziej – na końcu każdej historii – kilkanaście zadań o różnym stopniu trudności, Każdy znajdzie coś dla siebie.
Gra memory z Jezusem to bardzo dobry pomysł. Nie dość, że uczy o postaciach biblijnych, to dodatkowo rozwija pamięć. 🙂