Każdy powód do świętowania jest dobry. Ot, choćby rozpoczęty trzeci tydzień nieprzerwanego chodzenia Chłopaków do szkoły i przedszkola.
Jest jednak ważniejsza sprawa, którą świętuję. A w zasadzie dwie. Siedem lat temu (i dwa dni- kiedy to publikuję) urodził się mój Pierworodny. Jednocześnie dokładnie tyle samo lat temu narodziłam się ja jako mama.
Z tej okazji wybrałam się na aromatyczną Pumpkin Spice Latte. Z myślą o sobie. I o Was po drugiej stronie ekranu. Właśnie ta kawa zainspirowała mnie, żeby Wam o czymś opowiedzieć.
Odkryć i zaakceptować
Te ostatnie lata, jak wiecie, są dla mnie bardzo trudne, ale nie o tym dziś. Ten czas jest jednocześnie intensywnym czasem poznawania siebie. Tego kim jestem, co mam w życiu robić, poza byciem mamą, ale też jak tą mamą być. Jednym z elementów poznawania siebie jest odkrywanie tego, co lubię. Trochę wiedziałam. Większość jednak była i nadal jest zakryta. Niektórych rzeczy nie akceptowałam, innych się wstydziłam.
Teraz uczę się przyjmować siebie, akceptować. Idzie jak po grudzie. Czasami jednak czuję ten zapach, dla którego warto iść po tych wertepach. Wiecie, co to za zapach? Wolność. Tak pachnie wolność. Odkrycie tego kim jestem, jaką stworzył mnie Pan Bóg i przyjęcie siebie w całości. Polubienie się.
Polubić
Tymczasem, wracając do kawy, chciałam Wam opowiedzieć o tym, co już odkryłam, że lubię. Może nawet dałam się taką poznać i Wam.
Lubię smakować kawę- nie codziennie, ale od czasu do czasu. Lubię się wtedy zatrzymać. I wsłuchiwać się w swoje potrzeby albo obserwować ludzi. Jak chodzą po ulicy. Jak rozmawiają. Lubię słuchać bardziej niż mówić. Lubię moich Chłopców, choć bywa że kocham ich bez tego pierwszego. Lubię puzzle. Odkryłam je po wielu latach na nowo. Teraz zajmują szczególną pozycję w moim życiu. Mają na mnie terapeutyczną moc. Lubię moment tworzenia się obrazu z wielu na pierwszy rzut oka niepasujących do siebie elementów. Po drodze pojawia się frustracja, pewność, że brakuje jakiegoś elementu, zniechęcenie pomieszane z wyrzutem hormonów szczęścia, kiedy puzzle się łączą i do siebie pasują. Jak w życiu. Jak w moim rozsypanym życiu. Lubię minimalizm, który pomaga mi wybierać i szukać tego, co lubię. Pomaga mi być wolną od posiadania. Lubię moje wizyty w bibliotece. Moment szukania książek. Odnajduję w niej spokój. Lubię naturę i piękno świata. Las. Jesienią, zimą, latem i wiosną. Lubię każdą z tych pór roku. Lubię ich zmienność, ich cechy charakterystyczne. Lubię samotne podróże autem. Lubię piękne rzeczy i miejsca z „klimatem”. Lubię czytać. Poszerzające horyzont myślowy wywiady, błyskotliwe felietony i wciągające powieści. Lubię seanse filmowe z ciepłą herbatą, piwem czy winem- grzanym albo schłodzonym. Lubię muzykę, która przenosi mnie „za granicę” mojego błotka. Lubię pisać. Lubię zatrzymywać dobre chwile na zdjęciach.
Lubię lubić. Lubię ten stan, kiedy wiem, że lubię. Lubię, nawet jeśli ktoś inny nie lubi i nie czuję się z tego powodu dziwna ani gorsza.
O tym właśnie marzę. By kiedyś stanąć przed lustrem i zupełnie szczerze, w wolności powiedzieć: „Lubię cię, Słoneczko”.
Wierzę, że nawet jeśli tu na ziemi nie dojdę do takiego stanu, to czeka mnie on przez całą nieprzerwaną wieczność. Lubię wierzyć.
Puzzle ze zdjęcia głównego pochodzą z: Ikea, Radostki.pl, Ravensburger
A ja lubię Cię czytać 🙂
I wiele z innych „lubię” też mamy wspólne,nawet bycie mamą siedmiolatka (też mój Pierworodny i szczególnie wymagający…).
Dziękuję, za Twoje wpisy.
Życzę mnóstwa sił i dobra.
Bardzo mi miło:) Wszelkiego dobra dla Was!
I ja tak bardzo lubię, gdy jest nowy wpis 😉
Kasiu, lubię Cię, Słoneczko ❤