Listopad upłynął przynajmniej niektórym z nas, którzy włączyli się w bam-boo akcję na listopad, na szczególnym obcowaniu ze Świętymi. Jutro wspominać będziemy św. Mikołaja. Biskupa, który nie dawał prezentów grzecznym dzieciom jak się powszechnie mówi. Dawał złoto tzw. „niegrzecznym dziewczynkom”, czyli prostytutkom, które mieszkały po sąsiedzku. Dawał, by miały je na posag, dzięki któremu mogły wyjść za mąż i przestać robić to, co robiły. To nie był biskup „sprawiedliwy”, który za dobre wynagradzał (prezenty), a za złe karał (rózga)*. Jego świętość polegała na czymś innym. I mocno wzrasta mi ciśnienie, kiedy ksiądz na kazaniu dla dzieci płynnie przechodzi od św. Mikołaja do opowieści o rózdze i Bogu, który za dobro wynagradza, a za złe karze nie tłumacząc na czym te nagrody i kary polegają, jak to miało miejsce na dzisiejszej mszy roratniej dla dzieci (trochę o nagrodach i karach już pisałam).
Pomyślałam, że to dobry moment na podzielenie się moimi spotkaniami z listopadowymi Świętymi i kilkoma myślami, które na temat świętości przyszły do mojej głowy.
Listopadowi Święci
Starałam się w tym listopadowym pobyciu przy Świętych w każdy piątek mierzyć siły na zamiary. Wiedziałam, że nie uda mi się czytać długich życiorysów. Czytałam krótkie i brałam sobie z nich jedną myśl, jeden konkret.
Św. Alfons Liguori (redemptorysta) przyniósł mi pragnienie dyspozycyjności co do Woli Bożej. Bóg sam działa i robi wielkie dzieła. Ja mam mieć w sobie „tylko” dyspozycyjność serca. Otwartość, elastyczność i nastawione uszy. Św. Ignacy Loyola (jezuita) miał w sobie pragnienie, by zrobić w świecie karierę. Bóg wziął to pragnienie, pobłogosławił i zrealizował. Ignacy zrobił wielką karierę, ale w Kościele. I myślę, że dało mu to o wiele większe szczęście. Bóg dając pragnienia chce je realizować, ale w dający nam najwięcej szczęścia sposób (gdzieś usłyszałam). Jednym z atrybutów św. Dominika (dominikanina oczywiście 🙂 ) jest gwiazda. To symbol Bożej mądrości i umiłowania prawdy. „Najbardziej głosicie (Dobrą Nowinę) ludziom tym, jak żyjecie, czasem nawet nie otwierając ust”- miał powiedzieć kiedyś św. Dominik. Od głoszenia zostałam popchnięta w ramiona św. Franciszka (franciszkanina rzecz jasna 🙂 ), który okazuje się przykładem gościa od remontu. „Napraw mój Kościół”- miał kiedyś usłyszeć taki głos. I zaczął odbudowywać dosłownie zrujnowany budynek kościoła. A potem naprawiał Kościół ludzi przez konkretny remont ruin w swoim życiu i otoczeniu. Na św. Tomasza z Akwinu (dominikanina) miałam trochę więcej czasu. Chciał on zrozumieć Boga. „Doceniał rozum w dynamice poznawania Boga, choć jasno dostrzegał także jego granice”**. Po pewnej wizji Jezusa ukrzyżowanego, której doświadczył, nie napisał już więcej żadnego dzieła teologicznego. Cały Jego dorobek uznał za słomę niewiele wartą po tym spotkaniu z Jezusem. Rozum tak. Dał nam go Bóg. Ale są takie momenty, kiedy trzeba rozum zastąpić wiarą.
Ponadplanowo popatrzyłam jeszcze na św. Katarzynę ze Sieny***- matkę duchową dominikanów i Doktora Kościoła. Kobietę ogień. Mądrość jej niezaprzeczalnie towarzyszyła. W listopadzie było wspomnienie mojej imieninowej patronki, czyli św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Dwie Katarzyny. Z obu biła niesamowita mądrość. Przypomniały mi one cytat z naszych obrączek, który przyszedł do nas „nie wiadomo skąd”, kiedy czegoś do wygrawerowania szukaliśmy.
Cała mądrość od Boga pochodzi i jest z Nim na wieki (Syr 1, 1)
„Nic o Miłości?”- pamiętam jak powiedziałam do MNM trochę niezbyt przekonana do tego Słowa. „Bóg jest przecież Miłością. Cała mądrość od Miłości pochodzi”- odpowiedział. Tak, to zdecydowanie cytat dla nas. I myślę, że realizujący się w życiu każdego Świętego.
Droga do świętości
Nie lubię świętości nieprawdziwej, nieskazitelnej, nieosiągalnej, napuszonej i podrasowanej. Lubię codzienną i tą niezwykłą, jeśli mnie do niej Pan Bóg zaprosi. Taką, do jakiej mam dostęp. Taką, którą mogę złapać za rękę. Moją, do której Bóg każdego dnia mnie powołuje.
To nie znaczy, że nie mogę patrzeć na inne świętości. Mogę, a nawet dobrze mi to może zrobić. Pod warunkiem, że nie będę chciała być dokładnie jak ten konkretny Święty. Jego historia powinna pociągnąć mnie do znalezienia własnej niepowtarzalnej drogi do świętości.
P.S. Masz szczególnego Świętego, który jest Twoją inspiracją na drodze do świętości? Jeżeli zechcesz, możesz się podzielić swoim listopadowym lub każdym innym przebywaniem ze Świętymi w komentarzu.
P.S. Jeśli chcesz, pomódlmy się jutro razem za wstawiennictwem św. Mikołaja w intencji wszystkich biskupów. Na pewno bardzo nasi polscy biskupi teraz potrzebują modlitwy, jak z resztą każdy z nas. Więc z pokorą i bez prób „sprawiedliwych” sądów zanieśmy ich wpatrując się w biskupa Mikołaja do Taty w Niebie.
* Świętość – bp Grzegorz Ryś
** https://deon.pl/wiara/sw-tomasz-z-akwinu-zrozumiec-boga,332310
*** Zapragnąłem odnaleźć swoją siostrę || HOUK Z… Sieny || #22
Obraz Jill Wellington z Pixabay
Bl Edmund Bojanowski- nieudacznik, lekki fajtłapa. Wszystko co zamierzał obracało się w proch. entuzjasta kawy 🙂 Uczy mnie by trwać nawet wbrew nadziei a Bóg z takiego Nic jakim jestem i tak zrobi piękna historie. Trwać wbrew logice wobec „obcych” i słabych.